Pierwsza w Polsce przyrodnicza monografia dzielnicy wielkiego miasta
Część nr 1 – wstęp subiektywny
„Przyroda Bielan warszawskich”
Pod reakcją naukową Macieja Luniaka
Muzeum i Instytut Zoologii PAN Warszawa 2010
„Przyroda Bielan warszawskich” to pozycja wyjątkowa. Po raz pierwszy tak liczny zespół kilkudziesięciu naukowców (i to specjalistów z górnej półki w różnych dziedzinach) opracował tego rodzaju pozycję – nie podręcznik akademicki, lecz … No, właśnie trudno jednym terminem określić tę książkę.
Jest to zarazem 1 - przyrodniczy para-przewodnik turystyczny, który zachęca do zwiedzania Bielan i studiowania bogactwa jej dziedzictwa przyrodniczego (nie ma w tym żadnej przesady); 2 – aktualny i kompetentny oraz kompleksowy raport naukowy o stanie środowiska naturalnego na terenie Bielan; 3 – instrument edukacyjny o szerokiej skali działania, który ma pomóc w ochronie wyjątkowego zjawiska jakim jest przyroda Bielan ; 4 – nader nietypowy, pierwszy tego rodzaju „gadżet promocyjny”.
Bogato ilustrowana (217 fotografii, mapek i rycin) książka ma charakter albumu – format, barwna okładka i liczne, efektowne zdjęcia zachęcają do oglądania. Przystępny język powoduje, że każdy czytelnik, także ten bez żadnego przygotowania naukowego, może – nawet wyrywkowo czytając poszczególne fragmenty i działy - stopniowo poznać całościowy obraz Bielan. Szereg podanych tu informacji, udokumentowanych naukowo ma dla zwykłego codziennego lub coniedzielnego spacerowicza rangę i charakter wręcz sensacji.
Tak, Las Bielański to unikat przyrodniczy w skali kraju! I jest na to wiele dowodów. W rezultacie ów czytelnik – spacerowicz będzie patrzył zupełnie inaczej na przyrodę jako składnik swojej dz ielnicy –swojego miasta – i będzie miał doń inny stosunek. Takie było założenie Autorów oraz Redaktora.
Bo co należy podkreślić – książka powstała na zamówienie władz Dzielnicy, ale w masowym nakładzie. Dzięki temu trafi nie tylko do rąk gości Urzędu, ale także dotrze do szerokiego grona różnych odbiorców – poczynając od ludzi mediów i nauczycieli, naukowców i ekologów, mieszkańców Bielan i całej Warszawy oraz innych miast, profesjonalistów i amatorów …Aż po najliczniejszą grupę zupełnie zwyczajnych ludzi – mieszkańców nie tylko Bielan, ale i całej Warszawy (także innych miast), których świadomość, postawa i stosunek do tematu ochrony środowiska naturalnego jest w sumie chyba najważniejszym celem powstania owej książki.
Mam do tego tematu stosunek nader osobisty, który wynika z wieloletniej sympatii do Bielan, wręcz uzależnienia od tej dzielnicy i jej zakątków. Bardzo często spaceruję na terenie Lasu Młocińskiego (po raz pierwszy tu byłem ponad 30 lat temu). Kiedy tylko mogę oglądam rzadkie ptaki z łęgów nadwiślańskich – a jest ich tu sporo. Krystian Matysek, twórca wybitnych filmów przyrodniczych twierdzi, że tak malowniczych miejsc nie ma nawet w Puszczy Białowieskiej. Błąkam się też czasem po tamtejszych zarośniętych jak busz albo las tropikalny starorzeczach. Niedawno ekipa telewizyjna realizowała film o Wiśle dla niemieckiej stacji – osłupieli, kiedy pokazałem ich brzegi zimowych wodopojów, pokryte przez dziesiątki tropów saren, dzików, bobrów a oddalone od Stolicy o kilka minut spaceru...
Dęby Młocińskie, choć ukryte za dawną Hutą Warszawa, oglądałem o każdej porze roku. Wiem też, gdzie dokładnie przybijał sławetny statek do Młocin - wskazał mi to miejsce potomek rodu, który tu przez pokolenia miał przystań dla kilkunastu łódek, a zaopatrywał w ryby (także łososie i jesiotry) sporą część przedwojennej Warszawy. Jakże często (mieszkając kiedyś krótko przy Lasku Lindego), wychodząc na krótką przechadzkę, przekraczałem ruchliwą ulicę Marymoncką i zagłębiałem się w las, którym dochodziłem do źródełka pod klasztorem kamedułów, a następnie do Wisły. Oglądałem też wiele razy Bielany od strony tejże Wisły, płynąc łodzią z jej nurtem i powracając pod prąd, a wysoka skarpa, z jedną litą ś cianę drzew i wieżyczką na szczycie z daleka witały mnie znajomym, bliskim widokiem.
Monografia „Przyroda Bielan warszawskich” jest dla mnie prezentem od losu i niespodzianką. Myślałem, że wiem sporo o tym zakątku Warszawy, a tymczasem dowiedziałem się z niej znacznie więcej niż mogłem przypuszczać. Ta książka będzie też zachętą do następnych wędrówek i odkryć dokonywanych na własną rękę, ale ze świadomością z jakim skarbem mam do czynienia. Chyba nie będę w tej reakcji osamotniony, chociaż nie lubię tłumów na trasie swoich spacerów. Ale Bielany są na tyle duże, że mogą gościć wielu swoich zwolenników.
Arkadiusz Szaraniec
Podziel się artykułem
musisz zalogować się, aby dodać komentarz... → Zaloguj się | Rejestracja