Karmnik – do wyboru do koloru
Jeśli już decydujemy się na zimowe dokarmianie ptaków, kolejnym krokiem będzie wybór karmnika.
Tradycyjny – zbity z desek, „recyclingowy” – wykonany z plastikowych butelek PET, a może w postaci kuli tłuszczowej, z zanurzonymi w niej nasionami? Estetycznie i z pomysłem wykonany karmnik może stanowić element ozdobny ogrodu, najważniejsze jednak aby służył on ptakom i był dla nich bezpieczny.
Ponieważ ptaki żerujące w karmniku zostawiają w nim odchody, które mogą być źródłem zakażeń bakteriami i pasożytami dla kolejnych odwiedzających go osobników, ważne jest regularne czyszczenie podłogi karmnika. Wobec tego, optymalny będzie karmnik z wysuwaną podłogą, którą co kilka dni czyścimy. Każdy karmnik musi być zaopatrzony w daszek, który chroni pokarm przed namoknięciem deszczem i topniejącym śniegiem.
Dobrym i coraz częściej stosowanym pomysłem, pozwalającym utrzymać pokarmu w stanie świeżym, czystym i suchym jest karmnik samodozujący. Najprostszą formą takiego karmnika są dwie połączone ze sobą plastikowe butelki, z których jedna stanowi podstawę karmnika, zaś druga umieszczona jest wewnątrz niej i odwrócona szyjką do dołu. Tę butelkę napełniamy nasionami dla ptaków, zakręcamy, a po przymocowaniu do butelki - podstawy odkręcamy. Nasiona wysypują się z niej, a wyjadane przez ptaki nasiona tworzą miejsce dla kolejnych. Karmnik automatyczny przy odrobinie zacięcia technicznego możemy także wykonać z drewna lub kupić. Niewątpliwie drewniany karmnik będzie bardziej estetyczny i trwalszy, plastikowy natomiast jest możliwy do wykonania praktycznie przez każdego, w tym również dzieci.
Plastikową, zakręconą butelkę możemy wykorzystać jeszcze w inny sposób. Wystarczy wykonać w niej otwory przez które przełożymy drewniane, kuchenne łyżki. Otwór w butelce znajdujący się nad końcem łyżki służącym do nabierania powinien być nieco większy, tak, aby wysypywały się z niego nasiona. Nasionka takie lądują na łyżce i są dostępne dla drobnych ptaków, które na niej przysiadają.
Jeśli nie mamy ochoty konstruować, ani kupować karmnika, pozostaje nam najprostsza forma dokarmiania – spacer do sklepu z artykułami dla zwierząt i zakup kuli tłuszczowo-nasiennej, z której najchętniej korzystać będą sikory.
Kulę taką możemy także wykonać samodzielnie, angażując w to dzieci, które przy okazji jej tworzenia mogą mieć sporo frajdy. Część tłuszczową takiej mieszanki stanowić powinien niesolony tłuszcz zwierzęcy, a więc najlepiej łój wołowy lub barani, a nasienną mieszanka różnych nasion: słonecznika, konopi, także lnu, rzepaku, dyni lub nawet orzechów włoskich. Łój roztapiamy w rondelku, wsypujemy do niego nasiona i dokładnie mieszamy. Po przestygnięciu i częściowym stwardnieniu z mieszanki formujemy kule. Takie kule umieścić możemy w specjalnie kupowanych, drucianych wieszadełkach, lub przy odrobinie wyobraźni wykonać takie wieszadełko samodzielnie. Nie używajmy nylonowych siateczek, które mogą być rwane i połykane przez ptaki.
Innym sposobem na zawieszenie kuli jest umieszczenie w jej środku (podczas formowania) sznurka, lub przelanie mieszanki do plastikowych kubeczków czy niewielkich doniczek z zatkanymi otworami w dnie. W mieszankę przelaną do kubeczka wsadzamy niewielki patyczek ułatwiający ptakom korzystanie z takiego karmnika. Kubeczek zawieszamy do góry dnem. Kule tłuszczowe przechowujemy w lodówce, a świeże wywieszamy w miarę ich ubywania.
Kule tłuszczowo-nasienne zachęcić mogą nie tylko sikory, ale jeśli zawiesimy je tak, aby opierały się o pień drzewa, także kowaliki czy dzięcioły. W celu przywabienia dzięciołów do karmnika możemy też użyć kawałka drewnianej kłody, w której nawiercamy otwory o średnicy 2-3 cm a następnie wlewamy w nie mieszankę tłuszczowo – nasienną.
Niezależnie od tego na jaką formę karmika się zdecydujemy, pamiętajmy o bezpieczeństwie ptaków, któremu służy właściwie wybrane miejsce na karmnik.
Jeśli ustawiamy karmnik w ogrodzie najlepiej aby znajdował się on w miejscy zacisznym, osłoniętym od wiatru. Dobrze jeśli karmnik ustawimy w pobliżu krzewu, gdzie w razie ataku krogulca, będą mogły schronić się ptaki, jednocześnie jednak w promieniu kilku metrów od niego, tak aby tuż przy karmniku nie mógł się zaczaić polujący kot. Nieodpowiednie są miejsca w pobliżu dużych przeszklonych powierzchni np. werand, o które mogą rozbijać się spłoszone przez drapieżniki ptaki. Karmnik przymocowany do parapetu jest natomiast bezpieczny, gdyż znajduje się na tyle blisko okna, że ptak podczas ucieczki nie uderzy w nie z dużą prędkością.
Aleksandra Wierzbicka
Podziel się artykułem
Komentarze / 2
Dodaj komentarz-
ponczko pisze: 2012-01-24 13:07problem stanowi tylko tegoroczna zima, która przynajmniej w moim regionie (Dolne Powiśle) chyba nie zachęca do dokarmiania ptaków. Śniegu jak na lekarstwo, mrozu wcale. Po co dokarmiać, niech szukają ptaszkowie sami...0
-
korni98 pisze: 2012-01-27 22:26W mojej miejscowosci jest duzo ptaków codziennie odwiedzają mój karmnik no cóż nie dziwie się ptaszynom bo sniegu dosyć dużo i mróz trzyma dzisiaj po dziewiątej rano było -12'C ZIMNO!:-* .Tak wiec trzeba dokarmiac.Pozdrawiam:-*0